Mistrzostwa Świata w Rosji 2018

Niestety już po dwóch meczach fazy grupowej, nasza reprezentacja może pakować walizki. Przegraliśmy w fatalnym stylu z Senegalem i Kolumbią i jako pierwsza drużyna z Europy odpadamy z, rozkręcającego się dopiero, turnieju. Do rozegrania pozostał jeszcze, co prawda, pojedynek z Japonią (wynik będzie znany, kiedy ten numer biuletynu trafi do rąk albo do mediów elektronicznych naszych Czytelników), ale po tym co zobaczyliśmy, trudno przypuszczać, abyśmy mieli ujrzeć w nim nową jakość w poczynaniach polskich piłkarzy. Jednak, aby nie było tak poważnie i pesymistycznie, chciałbym podzielić się z Czytelnikiem swoim spostrzeżeniem, że

z oglądania klęski Polaków w meczu z Kolumbijczykami może wyniknąć dużo dobrego.

Otóż tak się złożyło, że całą naszą rodziną skorzystaliśmy z zaproszenia Wojtka i Karoliny Helmin–Biercewiczów i udaliśmy się do nich w gościnę, aby wspólnie, w niedzielny wieczór, obejrzeć mecz „ostatniej szansy” polskiej reprezentacji. Na miejscu okazało się, że jest nas więcej, bo w domu Wojtka i Karoliny spotkało się, jeśli dobrze liczę, piętnaście fregatowych rodzin. I choć przyznam szczerze, że na ogół nie przepadam za oglądaniem meczy w dużym gronie, bo nie mogę się wtedy skupić i nic potem nie pamiętam, tym razem, wspólnie spędzony czas wspominam bardzo dobrze.

Wielu z nas ubranych było na biało–czerwono, kto chciał mógł sobie wymalować barwy narodowe na twarzy.

Przy symbolicznym piwku i smacznie zastawionym stole, była okazja do wymienienia fachowych uwag (wiadomo, w Polsce jest przecież 38 milionów trenerów (!)) i rozmów na wiele innych tematów. Kto nie wytrzymywał napięcia meczowego lub chciał rozładować frustrację z powodu niekorzystnie układającego się wyniku, mógł pograć w „piłkarzyki”. Wspólne oglądanie stało się okazją do spotkania i poznania się od trochę innej, niż ta szkolno-oficjalna, strony. To wszystko oraz nieoceniona gościnność naszych gospodarzy sprawiło, że choć Polacy przegrali, z radością będziemy wspominać ten wieczór.

Mistrzostwa Świata Rosja 2018

Napisany przez Arkadiusz Kazański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *