Mama i córka. Krew z krwi, kość z kości. Relacja jedna z ważniejszych, ta pierwotna, o nieocenionym wpływie na resztę życia. Warta pielęgnowania, walki o wspólny, dobry czas. We dwie.

My, mamy piątoklasistek, świadome tej prawdy, doświadczone już nieco trudnymi wyzwaniami wieku nastoletniego, ale też z czystej ciekawości i z pragnienia stworzenia czegoś pięknego – ruszyłyśmy. Ruszyłyśmy w jedną z grudniowych sobót do Bojana, gdzie mieści się pracownia ceramiki “Z tej samej gliny”, prowadzona przez, zaprzyjaźnioną z Fregatą, Hanię Wizimirską. Tam, ramię w ramię, mamy z córkami, mając do dyspozycji glinę, przeróżne foremki, narzędzia, wzory i własną wyobraźnię, wzięłyśmy udział we wspólnych warsztatach.

Marysia Wysińska - warsztaty z jednej gliny
Glina jest wdzięczna, łatwo poddaje się wpływom, miła odmiana po codziennych zmaganiach wychowawczych…

Nie dość, że udało się stworzyć mnóstwo oryginalnych ozdób, prezentów i pamiątek był to niesamowicie relaksujący czas. Przy ciasteczkach, owocach i herbatce można było porozmawiać, pośmiać się, też poobserwować dziewczyny, które tak szybko dorośleją (ech…). Niektóre od razu przystąpiły do dzieła, inne wolały cieszyć się głównie towarzystwem – każda inna, same indywidualności. Okazało się, że “glina łagodzi obyczaje” – w pełnej zgodzie i zadowolone, wróciłyśmy do domów.  Dzieła schną a wypalone będzie można pomalować. Polecamy pracownię Hani, jest bardzo cierpliwą prowadzącą, towarzyszy bardzo dyskretnie, pomaga zgłębiać warsztat, ale też realizować własne pomysły. Polecamy też wyprawy mam z córkami, póki czas…

Milena i Weronika - warsztaty z jednej gliny

Napisany przez Marta Wysińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *