W Michale Aniele jestem zakochana od dawna, a już szczególnie od momentu przeczytania książki Irvinga Stone’a „Udręka i ekstaza”. Dlatego też z niecierpliwością czekałam do zaplanowany przez nas z okazji I Komunii św. naszego syna, wyjazd do Watykanu. Miałam okazję podziwiać malowidła z Kaplicy Sykstyńskiej, jednak największe wrażenie zrobiła na mnie słynna na cały świat „Pieta” – owoc wyjątkowego talentu i nieprzeciętnej wrażliwości słynnego Florentczyka.
Wielki artysta renesansu, Michelangelo Buonarotti (1475-1564) swoją przygodę ze sztuką zaczynał w pracowni mistrza Domenica Ghirlandaia, by nauczyć się tam techniki malowania fresków i otrzymać podstawy wiedzy o rysunku.

Szybko jednak okazało się, że jego prawdziwą fascynacją jest rzeźba ludzkiego ciała

tworzona nie tylko w oparciu o kanony antyczne, ale przede wszystkim własne studia nad anatomią (w tym przeprowadzane osobiście sekcje zwłok).
Wyrzeźbiona w latach 1489-1499 Pieta, której wykonanie zlecił Michałowi Aniołowi kardynał Jean Bilneres de Lagraulas, znajduje się w pierwszej kaplicy po prawej stronie od wejścia do Bazyliki św. Piotra. Jest to dzieło wybitne, nie tylko ze względu na doskonałą znajomość prawideł anatomii, ale przede wszystkim z powodu ducha jakim jest przepełnione.
Martwe ciało Chrystusa przedstawione jest w pozie śmiertelnego bezruchu. Uniesiony jest Jego prawy bark, głowa opada do tyłu, nogi zwieszają się bezwładnie. Nie jest to jednak ciało umęczone tak okrutnie jak w „Pasji” Mela Gibsona. Rany po gwoździach są subtelnie zaznaczone, brakuje grymasu cierpienia, śladów męki.

 

Mapa myśli - esencja piękna
Postać Maryi jest powiększona w porównaniu do postaci Chrystusa po to, by mogła unieść na kolanach ciało swego Syna. Zabieg ten nie zaburza jednak harmonii dzięki mistrzowskiemu oddaniu fałdów szat Maryi, a także kształtowi całej rzeźby. Jest ona zbliżona do ostrosłupa, którego wierzchołkiem jest twarz Madonny. Przez obie postaci przebija piękno, harmonia i spokój. W przedstawieniu Maryi skrywa się coś jeszcze – przesłanie o tym, że czystość i unikanie grzechu

jest jedynym prawdziwym lekarstwem na piękno i wieczną młodość.

Oblicze Maryi ma bowiem delikatne rysy i młodzieńczą świeżość.
Maryja nie dotyka bezpośrednio ciała Jezusa – jej prawa ręka podtrzymuje ciało Syna przez materiał, lewa zaś wskazuje na Jezusa otwartym gestem. Silne są palce Matki pod naporem bezwładnego ciała, a Jej obszerna szata, w której dosłownie zanurzony jest Jezus (wkłada palce w fałdy jak w wodę) nadaje dziełu dynamiczny, ekspresyjny wymiar.
Do wykonania rzeźby artysta użył najpiękniejszego bloku marmuru, jaki udało mu się znaleźć w Carrarze – o odpowiednich wymiarach, bez skazy i o idealnym kolorze. Rzeźbił w nim z pasją i wyczuciem, nadając mu w końcowym efekcie doskonały połysk, co wymagało długich tygodni cierpliwego polerowania i gładzenia marmuru.
Tak więc Michał Anioł, który przez

całe życie borykał się z kompleksami z powodu swojej brzydoty,

stworzył (i to w wielu zaledwie 24 lat) rzeźbę tak piękną, że wciąż pozostaje ona najsłynniejszą w historii sceną opłakiwania Chrystusa. Piękno to jest zresztą nie tylko zewnętrznie widoczne, ale dosłownie wypływa z wnętrza.
Przyznam że robi na mnie również ogromne wrażenie postawa Maryi – by osiągnąć miłość zgodną z powołaniem (to właśnie oznacza słowo pieta po łacinie) potrzeba niesłychanej pokory i ufności, ale także hartu ducha, poświęcenia i tej siły, którą posiadają tylko matki. Jak powiedział Kard. Angelo Comastri, przewodniczący Administracji Bazyliki św. Piotra: „[ta] Pieta to wiara Michała Anioła wykuta w marmurze”. Dokonał więc tego, czego szukał od początku swojej artystycznej drogi udowadniając, że rzeźba to sztuka, która poprzez odrzucenie wszystkiego co zbędne, sprowadza go do formy istniejącej w umyśle artysty. Pieta to dla Michała Anioła, a także dla mnie, zakończenie i konkluzja wszystkiego, na co zdecydowała się Maryja w godzinie Zwiastowania.

Napisany przez Anna Łojek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *