W jedną z październikowych sobót, klasy piąta i szósta wybrały się do Gdyni. Długo wyczekiwany rejs żaglowcem Zawisza Czarny, niestety nie doszedł do skutku. Marynarka Wojenna na sobotnie przedpołudnie ustaliła wysadzanie min z II Wojny Światowej…
Pomimo błagalnych spojrzeń chłopców w stronę naszego opiekuna, Pana Jacka, nic nie dało się zrobić.
Nie pozostało nam nic innego jak… zwiedzenie żaglowca.
Przed wejściem na pokład zostaliśmy pouczeni, by wchodząc na statek przystanąć na ostatnim stopniu trapu i ukłonić się w kierunku bandery. Tak też uczyniliśmy a Pan Jacek został naszym przewodnikiem. Chłopcy mogli nie tylko zobaczyć statek, ale również poznać prawdziwych Wilków Morskich. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od pokładu i koła sterowego.
Dowiedzieliśmy się, ile obrotów koła potrzeba na pełen skręt oraz co to jest kurnik (albo psia buda). Następnie zeszliśmy pod pokład, aby zobaczyć pomieszczenie nawigacyjne, mesę oficerską i maszynownię, w której pracuje do dziś silnik pomocniczy z U-Bota. Dalej zeszliśmy do kubryku, żeby zobaczyć w jakich warunkach śpią, jedzą i odpoczywają załoganci.
Po zwiedzaniu nadszedł czas na zmierzenie się z pracą żeglarza.
Uczniowie zajęli się rozkładaniem i składaniem jednego z masztów. Jak się okazało, nie było to takie proste i przy dużych rozmiarach masztu, wymagało szeregu przygotowań, ostrożności oraz krzepy. Na koniec przyszedł czas na odśpiewanie kilku szant. Muzyka na żywo to jest to! Naszą widownią byli spacerowicze przechadzający się po nabrzeżu, z zaciekawieniem przystawali na moment, żeby posłuchać śpiewu chłopców przy akompaniamencie gitary pana Jacka. Zeszliśmy na ląd pełni nadziei, że kiedyś wrócimy na pokład Zawiszy i odbędziemy swój pierwszy rejs.