W cyklu „Poznaj nas” Aleksandra Szwarc, nauczycielka historii w szkole dla dziewcząt.
Kiedy i na jak długo wyjechała Pani do Wielkiej Brytanii?
Wyjechałam na studia do Wielkiej Brytanii miesiąc przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, by pracować nad swoją specjalizacją. Jednak zamiast dwóch lat zostałam aż dziesięć, dzięki czemu mogłam podnieść swoje kompetencje w zakresie języka angielskiego i zdobyć doświadczenie w brytyjskim systemie edukacyjnym. Pracowałam w Polskiej Szkole Sobotniej im. Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i Młodzieży oraz dla agencji nauczycielskiej Trust Education. Jest to forma pracy zupełnie nieznana w Polsce, która umożliwia nauczycielowi zdobycie doświadczenia w różnych szkołach poprzez zastępstwa. W praktyce, metoda polega na tym, że każdego dnia o 7 rano jest się gotowym do wyjścia i czeka się na telefon z agencji. Przez pierwsze 2-3 miesiące jest to dość trudne, kiedy szkoły i, przede wszystkim, agencja, poznają nowego nauczyciela. Sytuacja zmienia się wraz ze stopniowym pozyskiwaniem pozytywnych opinii – zwiększa się liczba propozycji. Zastępstwa których się podejmowałam trwały od jednego dnia do nawet kilku tygodni. Cenna była dla mnie możliwość przyjrzenia się wielu placówkom i porównania jak funkcjonują różne szkoły (państwowe, prywatne, katolickie).
Tematem Pani pracy dyplomowej była unia polsko-litewska. Dlaczego właśnie taki temat Pani wybrała? Czy pochodzi Pani ze wschodu, z kresów?
Pochodzę z Gdańska, jednak często podróżuję na wschód. Niemal każdego lata pracuję jako nauczyciel wolontariusz na obozach rekolekcyjnych z młodzieżą i zawsze poświęcamy jeden dzień na wycieczkę po Wilnie. Wybrałam taki temat, ponieważ fascynuje mnie pewien fenomen, mianowicie podwójna świadomość narodowa Polaków i Litwinów tamtego okresu. Nie ma takiego drugiego przykładu, w Europie na pewno, a powiedziałabym nawet na świecie, by jeden naród współpracował, przenikał się kulturowo, gospodarczo i na każdym innym poziomie, z drugim.
Proszę opowiedzieć o Pani pasjach. Wiem, że jest Pani przewodnikiem turystycznym.
Jestem przewodnikiem PTTK po Trójmieście. Oprócz Londynu i Wilna, odwiedziłam Włochy (południe), Francję i kraje sąsiadujące z Polską. Interesuję się także fotografią otworkową. Nie jestem zawodowym fotografem, ale pasjonatem. Prowadzę warsztaty z fotografii dla młodzieży na wyjazdach, o których już wspominałam wcześniej. Na zajęciach budujemy aparaty (camera obscura) z czarnej tektury, którymi potem robimy zdjęcia. Uczymy się też je wywoływać. Fascynuje mnie zabawa ze światłem, tworzenie obrazów, praca w ciemni.
Interesuję się fenomenologią. Jest to metoda, która stara się dotrzeć do korzenia, sedna sprawy, aby widzieć coś takim, jakim jest, odrzucając wszelkie interpretacje. Chciałabym wykorzystać to narzędzie do mojej pracy doktorskiej, ale jeszcze nie wiem czy będzie to możliwe.
Kolejną moją pasją jest syndologia, czyli nauka o badaniu Całunu Turyńskiego. Posiadam kopię całunu w wymiarach 1:1 i opowiadam o nim wszędzie tam, gdzie chcą mnie słuchać.
Jak poprowadzić pasjonującą lekcję historii?
Bardzo dobrze czuję się na żywych lekcjach historii, poza murami szkolnymi. Dobrze jest wyjść ze szkolnej ławki i pójść w miejsca, gdzie rozgrywały się różne wydarzenia historyczne. Gdańsk jest pełen takich miejsc, nosi ślady kul na swoich murach i inne pamiątki, wiele do zaoferowania ma np. wciąż nie do końca odkryte, Dolne Miasto. Lubię też przebierać się w stroje z epoki, o której mówię na lekcji. Odtwarzać i rekonstruować realia minionych stuleci. Bardzo bliski memu sercu jest temat Armii Krajowej i Żołnierzy Niezłomnych. Gdańsk daje wiele możliwości do poznawania historii w niesztampowy sposób. Nie tylko miejsc, ale też ludzi, jak choćby pan profesor Januszajtis, który jest dla mnie absolutnym autorytetem jeśli chodzi o historię Gdańska.
Dodaj komentarz