Kociokwik - opowiadanie fantastyczne

Pewnego wieczoru sen długo nie przychodził. Łóżko wydawało mi się wyjątkowo niewygodne. Nie pomagało poprawianie poduszek I wietrzenie pokoju. Nagle na oknie wylądował kot. Niezwyczajny kot! Był cały w granatowo-niebieskie paski. Miał też różowe skrzydła. Kiedy wylądował, zapytał:

– Masz może trochę gorącej czekolady z piankami? Jestem strasznie głodny.

Niestety, nie miałam gorącej czekolady, ale miałam pianki.

Dałam mu wszystkie. Zjadł je z apetytem i oblizał się po pasiastej mordce. Kiedy zjadł wszystkie pianki i dogryzł herbatnikami, zaczął opowiadać swoją historię:

– Pochodzę z planety Kociokwik, na której żyją mieszkańcy podobni do mnie. Wyglądają jak koty, ale każda rodzina ma inny kolor pasków lub skrzydeł. Niestety, moją planetę zaatakowali źli Psomanie. Pomożesz nam ich pokonać? – zapytał robiąc przy tym maślane oczy. Co miałam robić? Czy ktoś kiedykolwiek odmówił kotu?

– Zgoda. Ale jak tam dolecę? Nie mam skrzydeł tak jak ty, nie mogę polecieć – powiedziałam zasmucona.  

– Spoko loko. Polecisz na mnie – zamiauczał. Lecieliśmy wysoko, wysoko aż ponad  chmury.

– A tak w ogóle to jak się nazywasz?

– Muminek.

Dalej lecieliśmy w milczeniu, bo nie było sensu się wygłupiać. To, co zobaczyłam później było okropne. Psomanie byli ludźmi z głową psa. Wyglądali okropnie. Dalej stał obóz mieszkańców Kociokwiki. Jedyny obóz na całej planecie. Ostatni żywi mieszkańcy. Gdy przelatywaliśmy nad obozem wroga zobaczyłam coś dziwnego. Wszystkie, ale to wszystkie namioty miały na sobie armaty plazmowe. Na szczęście miałam ze sobą trochę dynamitu i zapałki, które podwędziłam tacie. Podpaliłam je i zrzuciłam  na armaty. Za nami było tylko słychać dźwięczne : bum, bum, bum. Po chwili planeta była wolna. Muminek odwiózł mnie do domu.

– Zobaczymy się  jeszcze? – spytałam przez łzy.  

– Tak – odpowiedział. – Zobaczymy się za miesiąc. Do widzenia.

– Do widzenia. – Kiedy powiedziałam te słowa, Muminek zerwał się do lotu. Gdy wylatywał przez okno, wypadło mu piórko. Położyłam je na biurko. Potem poszłam spać. Następnego dnia myślałam, że to tylko sen, ale zobaczyłam różowe piórko. Piórko Muminka.

 

rysunki: Hania Wiktorowicz

 

Napisany przez Hania Wiktorowicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *